W kobiecym tenisie kibice żyją przede wszystkim rywalizacją Igi Świątek z Aryną Sabalenką. Na razie to Polka jest pierwszą rakietą świata, ale w ubiegłym roku mieliśmy moment, w którym odwieczna rywalka strąciła ją z pierwszego miejsca w rankingu WTA.
Początek nowego sezonu pokazał, że Białorusinka ma chrapkę, aby znowu znaleźć się na szczycie. Pierwszy turniej wielkoszlemowy w 2024 roku pokazał jej moc. Sabalenka wygrała Australian Open, a w finale rozprawiła się z Qinwen Zheng 6:3, 6:2.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
25-latka staje się specjalistką od kortów w Melbourne, bo rok wcześniej także wygrała ten prestiżowy turniej. Niespełna tydzień po ostatnim sukcesie na Instagramie turnieju pojawiła się sesja zdjęciowa mistrzyni z pokaźnym pucharem.
"Zarezerwowane dla mistrzów" - czytamy w opisie.
Sabalenka oczywiście z dumą udostępniła post na swoim profilu. Z odrobiną zazdrości pewnie spogląda na to wszystko Iga Świątek. Polska tenisistka nie ma szczęścia w Australian Open i jeszcze nigdy nie wygrała tej imprezy.
W tym roku nasza rodaczka odpadła już w trzeciej rundzie, co było wielką sensacją. Pokonała ją o trzy lata młodsza Linda Noskova z Czech. W poprzednich edycjach przeważnie było niewiele lepiej, bo przykładowo rok wcześniej Świątek doszła do czwartej rundy.
Tylko w 2022 roku niewiele zabrakło do zwycięstwa. Iga wówczas odpadła dopiero w półfinale. Sukcesów na kortach w Melbourne na razie może pozazdrościć Sabalence, ale poza tym to Polka ma na koncie więcej wielkoszlemowych zwycięstw.
Białorusinka wygrywała jedynie w Australii. Z kolei Świątek ma w kolekcji trzy mistrzowskie tytuły French Open oraz jeden w US Open. W dodatku nasza rodaczka wygrywała 17 turniejów WTA, a Sabalenka o trzy mniej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.