W czwartkowy wieczór reprezentacja Polski wygrała 2:0 wyjazdowy mecz z Wyspami Owczymi. Przypomnijmy, że był to debiut Michała Probierza w roli selekcjonera. Chociaż zwycięstwo przedłużyło szansę Biało-Czerwonych na bezpośredni awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy, to styl zaprezentowany przez kadrę na tle słabego rywala pozostawiał wiele do życzenia.
Zwłaszcza że boiskowe zdarzenia znakomicie układały się dla Polaków, którzy wyszli na prowadzenie już w czwartej minucie, po trafieniu Sebastiana Szymańskiego, a od początku drugiej połowy grali w przewadze po czerwonej kartce dla Hoerdura Askhama
Mimo tego reprezentanci Polski nie potrafili w pełni zdominować rywala, którego większość składu stanowili półprofesjonalni piłkarze. Ostatecznie Polacy zdobyli jeszcze jedną bramkę - w 65. minucie wynik spotkania ustalił Adam Buksa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Styl zaprezentowany przez reprezentacje wzbudził sporo komentarzy, a swój głos w tej dyskusji dodał także Mateusz Borek. Popularny komentator w transmisji na żywo prowadzonej przez Kanał Sportowy zasugerował, że słaba gra w spotkaniu z Wyspami Owczymi była pokłosiem fatalnych wyników kadry w tych eliminacjach, a Biało-Czerwoni z wyjątkowym respektem podeszli do rywalizacji z dużo niżej notowanym rywalem.
Popularny komentator sportowy odniósł się również do dwóch kontrowersyjnych decyzji arbitra, które były szeroko omawiane w polskich i farerskich mediach. Mowa tu o zachowaniu Jakuba Kiwiora, który we własnym polu karnym pociągał za koszulkę rywala, a także sytuacji z końcówki spotkania, gdy Bartosz Slisz uderzył piłkarza Wysp Owczych.
Chociaż w obu wypadkach sędziowie wydali pomyślne dla Polaków decyzje - starcie Kiwiora z rywalem ostatecznie nie zostało uznane jako faul, a Slisz zobaczył tylko żółtą kartkę - zdaniem Borka werdykty arbitra mogły być zupełnie inne.
Co do Kiwiora - wydaje mi się, że można było spokojnie wskazać na jedenasty metr. Slisz w momencie uderzenia rywala miał jakiś obłęd w oczach. W moim odczuciu było to zachowanie na czerwoną kartkę - skomentował Borek.
Jeden z właścicieli Kanału Sportowego, analizując sytuację kadry, wyznał też, że jest w stanie zaakceptować jej słaby styl gry, jeżeli eliminacje ostatecznie zakończą się pomyślnie i Polska awansuje na mistrzostwa.
Nie możemy zwracać uwagi tylko na wrażenia artystyczne. Będę w stanie zaakceptować gorszą grę kadry do końca listopada, bo to nie wina Probierza, że gramy jak gramy, jeśli to ma się skończyć happy endem - deklarował Borek.
Biało-Czerwonych czekają jeszcze dwa mecze eliminacyjne. W niedzielę podejmą oni Mołdawię, a 17 listopada zmierzą się z Czechami. Co ważne, awans do przyszłorocznego czempionatu jest całkowicie w rękach Polaków - zwycięstwa w ostatnich dwóch spotkaniach zapewnią im bezpośrednią przepustkę do turnieju rozgrywanego w Niemczech.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.