Przed laty Karolina Pilarczyk robiła karierę w branży IT. Zdecydowała się jednak ją porzucić, aby w pełni zająć się driftingiem, który był jej pasją. Zaczęła startować w zawodach rozgrywanych na całym świecie.
Z dyscypliną tą związała się 19 lat temu. Jak przyznała, od razu wiedziała, że jest to coś, czym chciałaby się zajmować na co dzień. W zawodach zadebiutowała w 2005 roku, z czym wiąże się ciekawa historia - zdecydowała się na udział zaledwie dzień wcześniej. Jechała w butach na obcasie i na oponach, na których musiała jeszcze wrócić do Warszawy.
Została pierwszą Polką, która uzyskała licencję. Stało się to w 2008 roku. Wtedy dyscyplina była zdominowana przez mężczyzn. Obecnie się to zmienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pilarczyk nie owijała w bawełnę. Szczere wyznanie
43-latka jest odważna i pewna siebie. Jak pokazał jej ostatni wywiad, którego udzieliła "Super Expressowi", nie ma dla niej tematów tabu. Odniosła się do... współżycia przed startami.
Jak sama powiedziała, mężczyźni nie powinno tego robić. Sprawia to obniżenie poziomu testosteronu, a w konsekwencji zawodnicy nie są w stanie dać z siebie wszystkiego. U kobiet sytuacja wygląda inaczej.
Kobiety powinny uprawiać seks, ponieważ to je rozluźnia, zwiększa poziom endorfin, a co za tym idzie są bardziej zadowolone i pewne siebie - tłumaczyła.
Dlatego my regularnie robimy to przed zawodami - dodała.
Czytaj także: Słodkie sceny w czasie transmisji Maxa Verstappena. Ta dziewczynka jest skazana na sukces?
Od lat Pilarczyk jest w szczęśliwym związku z Mariuszem Dziurleją. Jednocześnie jest szefem teamu, do którego należy drifterka. Przyznała wprost, że bliskość jest w ich relacji bardzo ważna.
Nawet jak briefieng jest o dziewiątej, to jak wstajemy o siódmej, to na wszystko jest czas, a współżycie jest tak ważną sferą, że zawsze trzeba na to znaleźć czas - zakończyła.