Tyson Fury został zauważony w Las Vegas. Na sobie miał wdzianko od Versace, dokładnie to samo, które nosił Conor McGregor przed jedną z największych walk w historii. W 2017 roku Irlandczyk przegrał z Floydem Mayweatherem. Dlatego o narzutce mówiło się, że jest "przeklęta".
Kibice widzą podobieństwo i mówią, że to zły znak. A już w sobotę Fury po raz trzeci zmierzy się z Deontayem Wilderem i będzie to zakończenie trylogii. Nie jest to co prawda szczególnie ekscentryczne ubranie, ale jednak źle się kojarzy.
Przypomnijmy, że drugą walkę wygrał Fury. Wilder insynuował, że rywal w rękawicach miał obciążniki, a on sam miał zbyt ciężki kostium, który osłabił mu nogi. Faktycznie miał na sobie czarno-czerwoną zbroję, która razem z hełmem miała ważyć około 40 funtów.
Czytaj też: "Niewybaczalne zachowanie". Skandalu ciąg dalszy
Teraz kostium ma nawiązywać do afrykańskich korzeni. Będzie zarówno czerwień, jak i czerń. Ma honorować plemię Edo. Bokser uważa, że to dobra okazja, by pokazać, skąd się wywodzi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.