W ciągu ostatnich kilku lat na arenach sportowych mogliśmy zobaczyć o wiele większą aktywność spółek skarbu państwa. Sponsorem tytularnym Stadionu Narodowego zostało dla przykładu PGE, chociaż to Orlen najmocniej stawia właśnie na ten kanał promocji.
Koncern według najnowszych danych ma sponsorować 100 sportowców i 70 klubów, a przecież to nie koniec wyliczanki. Wspiera on bowiem również m.in. piłkarską reprezentację Polski, skoczków narciarskich, a także 12 związków zawodowych oraz zespół Formuły 1 - AlphaTauri.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z widokiem logotypów Orlenu i innych spółek, których większościowym lub całościowym udziałowcem jest państwo, na arenach sportowych czy trykotach sportowców już nam się opatrzył. Możliwe jednak, że zmiana rządu może również wprowadzić spore roszady w kontekście sponsoringu.
W wywiadzie z portalem Sport.pl posłanka KO oraz była snowboardzistka Jagna Marczułajtis-Walczak została zapytana o to, jaką politykę ws. spółek Skarbu Państwa może mieć nowy rząd. Okazuje się, że być może będziemy świadkami sporej zmiany w tym aspekcie.
Jeśli zaś chodzi o finansowanie ze strony spółek Skarbu Państwa, to myślę, że premier nowego rządu będzie miał inne pomysły na funkcjonowanie tych podmiotów. Nie chcę wykraczać daleko w przyszłość, ale pamiętam takie czasy, gdy sport był finansowany z niezależnego biznesu i to dobrze się sprawdzało. Sportowcy i związki cieszyły się wtedy większą autonomią polityczną, nie byli uzależnieni od konkretnej władzy - powiedziała w wywiadzie Marczułajtis-Walczak.
Tu warto wskazać na przykład Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który został w dość brutalny sposób upolityczniony. Spółki Skarbu Państwa mają swoje wpływy w poszczególnych związkach sportowych, a przedstawiciele tych związków wybierają prezesa i mają realny wpływ na to, jak funkcjonuje komitet. Tak nie powinno być. To muszą być niezależne organizacje, które wybierają najlepszych ludzi bez klucza partyjnego - dodała.
W rozmowie poruszony został również głośny w ostatnim czasie temat igrzysk olimpijskich, które potencjalnie miałyby zostać zorganizowane w naszym kraju w 2036. Miastem starającym się o miano gospodarza miałaby zaś zostać Warszawa. Posłanka KO przyznaje, że na chwilę obecną jest to pomysł karkołomny, lecz nie jest równocześnie niewykonalny.
Nasz kraj ma na ten moment inne problemy: inflacja, popsuta demokracja czy praworządność, co wpływa na brak pieniędzy unijnych. Może być tak, że nas po prostu nie stać w tym momencie, żeby ubiegać się o igrzyska. Inna sprawa, że igrzyska miałyby się odbyć dopiero za 13 lat. Proces ubiegania się o prawo do organizacji tych zawodów zmienił się. To nie jest nierealny pomysł, ale musimy sumiennie ocenić, czy mamy na to środki. Więcej będziemy wiedzieć za rok, konstruując własny projekt budżetu na kolejne lata, a nie poprawiając ten obecny po Prawie i Sprawiedliwości.
Czytaj również: Tankujesz na Wszystkich Świętych? Szykuj się na skok cenowy