Do sytuacji doszło w październiku. W meczu Ak Bars Kazań a Dynamem Moskwa doszło do zwycięstwa ekipy ze stolicy (5:4). Jednak sporym wydarzeniem, niekoniecznie pozytywnym, był uraz Nikołaja Kowalenko.
Dopiero dwa miesiące po wypadku był w stanie o nim opowiedzieć na spokojnie. W rozmowie ze sport.business-gazeta.ru wyjawił, że nie pamięta samego momentu ani w ogóle tego dnia. - Pamiętam tylko niektóre chwile, takie migawki. Obejrzałem oczywiście powtórkę w telewizji. Pedan jechał, żeby mnie "zabić" - tłumaczył.
Andriej Pedan kolanem uderzył napastnika rywali w głowę. Na nagraniu widać, że zachował się bardzo agresywnie. W rezultacie Kowalenko doznał pierwszego w życiu wstrząsu mózgu. Przeciwnik nie został dyskwalifikowany.
- Nie dziwi mnie to. Dyskwalifikacje nie zawsze są logiczne. Czasami się przepuszcza takie sytuacje - mówił hokeista.
Kowalenko czuje się już lepiej. Na początku często bolała go głowa, teraz jest już lepiej. Wrócił nawet do treningów. - Pedan mnie nie przeprosił, mimo że wie, że nie wróciłem od tamtego wypadku na lód - skwitował Kowalenko.
Czytaj też: Wielka tragedia podczas meczu. Nie żyje kibic
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.