Robert Lewandowski obchodził niedawno 35. urodziny. Święto zbiegło się w czasie z przeciętnym rozpoczęciem sezonu w hiszpańskiej La Lidze. Napastik FC Barcelony nie strzelił gola w meczach przeciwko Getafe oraz Cadiz, które to kluby nie należą do krajowej czołówki.
W przeszłości serie meczów Roberta Lewandowskiego, w których strzelał gole, wywoływały duży entuzjazm wśród komentatorów w Polsce. Z kolei gorsze okresy Lewandowskiego były paliwem dla jego krytyków. Tym razem dyskusja o grze kapitana reprezentacji Polski ma trochę inny wymiar. Kibice zastanawiają się, czy napastnik nie schodzi właśnie bezpowrotnie z dużej sceny.
Robert Lewandowski jest po drugiej stronie rzeki - rozpoczyna swój wpis Marek Szkolnikowski, który do niedawna był dyrektorem TVP Sport.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robert Lewandowski jest dużo bliżej, niż dalej. Nie dlatego, że nie strzelił goli Getafe i Cadiz, chociaż kilka lat temu takim rywalom regularnie pakował po kilka bramek. Nie jest to też wina Barcelony, która stylowo nie przypasowała Lewemu czy kolejnej już (r)ewolucji w futbolu, bo nawet jeśli w tym sezonie strzeli kilkanaście goli, w tym może i z jednego hattricka, to i tak piłkarski gigant zjeżdża do zajezdni - dodaje.
Marek Szkolnikowski pochylił się nad karierą Roberta Lewandowskiego w reprezentacji Polski. Pod wodzą selekcjonerów Adama Nawałki i Paulo Sousy napastnik radził sobie dobrze i pomagał wieloma golami, mimo to nie poprowadził zespołu narodowego do jakiegokolwiek sukcesu na arenie międzynarodowej. Szkolnikowski zwrócił uwagę na jeszcze element.
U boku Lewandowskiego w kadrze występowało kilkudziesięciu piłkarzy, czy potrafił ich zmotywować do większego wysiłku, czy dzięki niemu dali z siebie więcej niż potrafią, czy wykreował kogoś u swojego boku, czymkolwiek zainspirował, był liderem który poprowadził drużynę do sukcesów? Mam wątpliwości - zastanawia się Marek Szkolnikowski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.