3 stycznia wieczorem amerykańskie media obiegła szokująca informacja. Do aresztu trafił Jarrell Miller, który do niedawna piął się po szczeblach kariery w zawodowym boksie. Ostatnie tygodnie są dla niego koszmarem, bo najpierw poniósł pierwszą porażkę w karierze, a teraz popadł w konflikt z prawem.
35-latek został zatrzymany przez policję z Hollywood w stanie Floryda. Amerykanin miał udać się do salonu samochodowego, a tam dopuścił się kradzieży samochodu. Pięściarz najpierw obezwładnił pracownika, a następnie skradł mu kluczyki i wsiadł do Dodge'a Rama.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portal boxingscene.com dodaje, że Jarrellowi pomagała kobieta. Wspólniczka poprosiła pracownika salonu o udostępnienie na chwilę kluczyków z auta, które wcześniej wypożyczyła i rzekomo zgubiła w nim telefon. Mężczyzna zaprowadził ją do pojazdu, a wtedy pięściarz wyskoczył z ukrycia i obezwładnił pracownika.
Miller w tym momencie myślał, że w prosty sposób pozyskał nowy samochód. Nie pomyślał jednak, że w pojeździe jest lokalizator GPS. Dzięki niemu policjanci szybko go namierzyli, a następnie dokonali zatrzymania.
Sportowiec usłyszał zarzut kradzieży samochodu bez użycia broni palnej oraz włamanie z napaścią lub pobiciem. Millera umieszczono w zakładzie karnym w Fort Lauderdale i ustanowiono kaucję w wysokości 30 tys. dolarów.
Sprawa zaskakuje, bo amerykański pięściarz 23 grudnia ubiegłego roku stoczył walkę na świetnie opłacanej gali w Arabii Saudyjskiej. Tam jednak przegrał przed czasem z Danielem Duboisem i była to jego pierwsza porażka w zawodowym boksie.
Amerykanin w 2018 roku pokonał przez nokaut Tomasza Adamka i po tej porażce "Góral" na wiele lat zawiesił rękawice bokserskie na kołku. Rok wcześniej walczył także z Mariuszem Wachem i z nim także zwyciężył przed czasem.
Miller w przeszłości był o krok od walki o mistrzostwo świata z Anthonym Joshuą. Pojedynek jednak został odwołany, gdy u Amerykanina wykryto doping. Ta wpadka sprawiła, że koło nosa przeszło mu 5 milionów dolarów.