Wielu polskich influencerów zostało dotkniętych skutkami dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez Sylwestra Wardęgę i Mikołaja "Konopskyy'ego" Tylko. Skandale obyczajowe, w tym oskarżenia o utrzymywanie relacji erotycznych z małoletnimi, sprawiły, że świat polskich celebrytów doświadczył jednego z największych skandali w historii. Wygląda na to, że tego rodzaju wydarzenia mogą wpłynąć na popularność gal freak fight.
Pustki na Prime Show MMA 6
Pierwszą galą freak fight po wybuchu afery "Pandora Gate" było Prime Show MMA 6. Już od początku transmisji było widoczne, że widzowie nie przyszli licznie na to wydarzenie. W hali w Toruniu królowały pustki, które nawet sprytne ujęcia kamer nie były w stanie ukryć. Prawie w każdym sektorze widać było wiele wolnych miejsc.
Zobacz także: Stanowski brutalnie komentuje Jessikę Ziółek
Opóźnienie startu gali nie pomogło w poprawieniu tego obrazu. Wraz z upływem czasu, hala nie wypełniała się znacząco. Czy może to oznaczać nadchodzące problemy dla Prime Show MMA? Już wcześniej pojawiały się głosy o potencjalnych kłopotach tej federacji związanych z jej płynnością finansową.
Zobacz także: Nowe dowody ws. Marcina Dubiela
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karta walk Prime Show MMA 6 nie pomaga
Mówiąc o słabej frekwencji na Prime Show MMA 6, warto podkreślić, że przyczyną z pewnością nie jest jedynie afera "Pandora Gate". Karta walk tej gali była obfita w zawodników, ale jeśli chodzi o popularność występujących na niej influencerów, jest ona raczej mocno przeciętna.
Najbardziej rozpoznawalnymi osobami są Kasjusz "Don Kasjo" Życiński, Paweł Tyburski oraz Jacek Murański. Pozostali zawodnicy to raczej mniej znane postacie z internetu lub sportowcy, którzy już odeszli nieco w cień, takie jak Rafał Jackiewicz czy Grzegorz Szulakowski.
Zobacz także: Jessica Ziółek wyznała prawdę na temat Lewandowskiej
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.