W wypadkach podczas meczów żużlowych uczestniczą głównie zawodnicy. To oni jeżdżąc bez hamulców ponad 100 km/h ryzykują własne życie podczas każdego biegu. Jednak podczas piątkowego spotkania pomiędzy Motorem Lublin a Marwis.pl Falubazem Zielona Góra urazu doznała... podprowadzająca.
Zobacz także: Niebezpieczna zabawa Piotra Żyły
Wielkiego pecha miała jedna z najbardziej rozpoznawalnych dziewczyn w świecie polskiego żużla. Magdalena Orkiszewska rozkochała w sobie żużlowych fanów i została wybrana Miss Startu 2020. Reprezentantka Motoru Lublin wygrała tę rywalizację w cuglach. Zresztą trudno się temu dziwić, ponieważ jest niezwykle urodziwą kobietą.
Tym razem jednak głośno zrobiło się nie o jej urodzie, a o nietypowym wypadku. Co prawda, telewizyjne kamery tego nie uchwyciły, ale Magdalena Orkiszewska wszystko zrelacjonowała na Instagramie. Wrzucone przez nią zdjęcie od razu poruszyło fanów.
Zobacz także: Bulwersujący gest kibica na Euro 2020
"Ten mecz zapamiętam do końca życia. Żyje i mam się dobrze, jak coś" - podpisała zdjęcie podprowadzająca Motoru Lublin.
Jak łatwo się domyślić, zdjęcie, na którym widać służby medyczne wywołało lawinę pytań do Miss Startu 2020. Dlatego Magdalena Orkiszewska postanowiła wszystkim opowiedzieć tę historię za pomocą wpisu na InstaStory.
"Milion pytań co się stało. Kamerzysta podciągnął kabel do góry od kamery w momencie gdy ja przechodziłam. Niestety moja noga została w tym kablu i upadłam na beton przed samym wejściem na start. Zęby całe, także będę żyć. A kamerzysty nie pozdrawiam" - opisała całe zdarzenie Magdalena Orkiszewska.
Okazuje się, że podczas spotkań żużlowych czujność muszą zachować wszyscy uczestnicy tego wydarzenia. Jednak mimo tej kontuzji, podprowadzająca Motoru Lublin może być zadowolona, bowiem jej zespół rozgromił Marwis.pl Falubaz Zielona Góra 58:32 i praktycznie zapewnił sobie udział w fazie play-off.
Zobacz także: Rajskie wakacje reprezentanta Polski