Po tym, jak Maciej Rybus nie zdecydował się opuścić Rosji i zamienił Lokomotiw Moskwa na Spartak, w kraju zawrzało. Od razu rozpoczęła się dyskusja, że 32–latek nie powinien grać w reprezentacji Polski. Głos w tej sprawie zajął Czesław Michniewicz, trener Biało–Czerwonych, wydano nawet specjalny komunikat.
Selekcjoner poinformował zawodnika, że w związku z jego aktualną sytuacją klubową nie powoła go na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji oraz nie będzie brał pod uwagę przy ustalaniu składu kadry, która pojedzie na mistrzostwa świata w Katarze – czytamy.
Mistrz olimpijski grzmi
Mocnego komentarza ws. decyzji Rybusa udzielił Władysław Kozakiewicz, mistrz olimpijski.
Zrobił tak, jak chciał i dla mnie sprawa jest już zakończona. Mogę o nim myśleć w jak najgorszy sposób, ale to była jego decyzja. Zła, ale jego. Hejt jest najgorszą rzeczą, bo po prostu może ludzi zniszczyć w najróżniejszy sposób, a może on sobie na to aż tak nie zasłużył – skomentował w rozmowie z "Faktem".
Dla niego ważniejsze były pieniądze niż twarz – dodał Kozakiewicz.
Władysław Kozakiewicz, który w czasach komunizmu zasłynął obraźliwym gestem wobec radzieckiego reżimu, jest zdania, że nie możemy dopuścić do rozegrania meczu w Moskwie.
Przypomnijmy, że Mariusz Piekarski, menedżer Rybusa, tłumaczył jego decyzję obawą o rodzinę. Jego żona jest Rosjanką, dzieci też mówią po rosyjsku. Co na to Kozakiewicz?
To nie ma żadnego znaczenia. Nagle mu się przypomniało, że ma tam rodzinę. Wiadomo, że idzie do klubu, gdzie dostaje pieniądze. Takie tłumaczenie jest troszkę bezczelne – odpowiedział.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.