To był chłodny poniedziałek. W samo południe, pod stadionem Rakowa Częstochowa, miało dojść do bojki, która na początek kalendarzowej zimy, rozgrzeje Polskę. Gospodarzem był zawodnik sportów walki Marcin Najman, a gościem dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski. Jak mówił Najman, "prawdziwi rewolwerowcy nigdy się nie spóźniają". A jednak, rewolwerowiec z Warszawy nie tylko się spóźnił, ale w ogóle nie przyjechał na umówione spotkanie.
Konflikt obu panów trwał od kilku miesięcy. To Stanowski w portalu społecznościowym Twitter wyzwał Najmana na "solówkę" 21 grudnia. Sportowiec zgodził się na przedstawione warunki, nie szukał wymówek.
Marcin Najman przyjechał pod stadion Rakowa w słynnej już niebieskiej kurtce, wyposażony w torbę sportową. Jak mówił, zapakował do niej rękawice bokserskie dla Stanowskiego. Nie przydały się. Najman krzyczał, pytał gapiów o niedoszłego przeciwnika, ale to wszystko na nic.
- Panowie i panie, sprawa jest taka, że Krzysiu "Plastuś" Stanowski umówił się ze mną na sparing i po raz kolejny okazało się, że kozak w necie, p**** w świecie. Zawijamy się - zakończył Najman filmik, który na jego kanale obejrzało 1,5 miliona internautów. W rocznicę kultowego wydarzenia warto go sobie przypomnieć.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.