Piotr Lisek przyzwyczaił kibiców, że kiedy jedzie na wielką lekkoatletyczną imprezę, zawsze walczy o jak najwyższe cele. Tak było aż do ostatniej nocy, kiedy zupełnie zawiódł w eliminacjach skoku o tyczce podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene.
Możesz zobaczyć również: Popis polskich skoczków. Trener zwrócił uwagę na ważną kwestię
Lisek rozpoczął eliminacje od zaliczenia wysokości 5,50 m. Niestety, niedługo później okazało się, że był to jego ostatni udany skok w walce o finał. 5,65 m okazało się dla Liska nieosiągalne i Polak pożegnał się z mistrzostwami.
Jest mi bardzo przykro, mam w sobie dużo ambicji. Nie mogę się usprawiedliwiać, fizycznie jest niby wszystko w porządku. Ale muszę się odnaleźć. Cały czas poświęcam się treningom, nie rezygnuję - mówił Lisek przed kamerą TVP Sport tuż po eliminacjach.
Kilka godzin później, już na spokojnie, zabrał głos w mediach społecznościowych.
Oczywiście że mi przykro, to nie są łatwe chwile. Czuje że stoicie murem za Polaką lekkoatletyką i czuje Wasze wsparcie. Może czasem wybuchacie w komentarzach z rozżalenia ale taki jest sport. To nie jest łatwy kawał chleba - napisał.
Możesz przeczytać również: Drugi medal i duże pieniądze. Polka zachwyciła na MŚ
Dla mnie to co się dzisiaj stało to duży cios. Wcześniej byłem na pięciu Mistrzostwach Świata i na każdych wszedłem do finału… mało tego, na każdych zdobyłem medal! Trudny czas, ale się nie poddaje. Jeszcze Mistrzostwa Europy i wiele, wiele innych wyzwań! - dodał.
Lisek ma na koncie pięć medali mistrzostw świata - trzy na otwartym stadionie i dwa w hali. Oprócz tego może pochwalić się także pięcioma medalami halowych mistrzostw Europy.
Przed nim jeszcze jedna duża impreza w tym sezonie - mistrzostwa Europy. Te rozpoczną się 15 sierpnia w Monachium.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.