Artur Łabinowicz urodził się w Charlotte, ale jego rodzice to Polacy pochodzący z Dolnego Śląska. Swoją przygodę z akademicką koszykówką rozpoczął w 2016 roku w drużynie Coastal Carolina Chanticleers.
W 2018 roku Łabinowicz trafił na Uniwersytet Evansville. Podczas pierwszego roku akademickiego na tej uczelni ze względu na przepisy nie występował w rozgrywkach ligowych. W tym czasie pracował nad rzutem, podaniami, czytaniem gry i przygotowaniem mentalnym.
W sezonie 2019/2020 zagrał w 31 meczach w Missouri Valley Conference, później zdecydował się na transfer do Śląska Wrocław.
- Ponadto moja rodzina mieszka niedaleko Wrocławia, a ulubioną drużyną mojego taty był w młodości właśnie Śląsk - tłumaczył.
Podpisał nawet dwuletni kontrakt, ale finalnie nie wszedł w życie z powodów zdrowotnych. Koszykarz poczekał chwilę i zdecydował się na umowę w I-ligowym zespole z Opola. Tam prezentował się naprawdę bardzo przyzwoicie! Wystąpił w 25 meczach, w których średnio notował 12,3 pkt i 4,6 zbiórki.
Wielka szansa przed Polakiem
Okazuje się, że Łabinowicz nie zrezygnował z kariery w Stanach Zjednoczonych. Wrócił tam i walczy o koszykarskie marzenia. Na razie dostał się na zaplecze NBA, czyli G-League. To duże wyróżnienie dla 24-letniego gracza. Został wybrany w trzeciej rundzie draftu z numerem 19. Trafił do Iowa Wolves, zespołu, który jest własnością Minnesota Timberwolves.
Łabinowicz nie ukrywa, że chciałby iść dalej i zostać następcą Gortata. Przypomnijmy, że od odejścia Gortata nie mamy żadnego Polaka w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Pojawiają się kandydaci - m.in. Aleksander Balcerowski, ale jak na razie są to tylko kandydatury. Być może 24-latkowi uda się trafić do NBA.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.