Jan Błachowicz po raz ostatni w klatce UFC pojawił się w lipcu tego roku. Były mistrz kategorii półciężkiej przegrał decyzją sędziowską z Alexem Pereirą. Niedługo później Polak zaczął mieć poważne problemy zdrowotne - na jego barkach pojawiły się zwyrodnienia, które uniemożliwiły mu kolejne występy.
W grudniu Błachowicz przeszedł operację. Zabieg nie poszedł jednak zgodnie z pierwotnym planem. W rozmowie z "Dzień Dobry TVN" polski zawodnik przyznał, że zoperowano tylko jeden z jego barków.
Ogólnie mam barki do wymiany, mieli zrobić dwa naraz, ale jak otworzyli lewy i zobaczyli, jaki mam bajzel... Operacja miała trwać 30-40 minut, trwała 3,5 godziny. Dlatego zrobili tylko jeden i w marcu drugi - relacjonował Błachowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z relacji Doroty Jurkowskiej wynika, że komplikacja w trakcie operacji wpłynie na termin powrotu Błachowicza do oktagonu. Według pierwotnych przewidywań, 40-latek miał stoczyć kolejną walkę jeszcze w pierwszej połowie roku. W tym momencie najbardziej prawdopodobnym terminem wydają się ostatnie miesiące 2024 roku, jednak będzie to zależało od wyniku marcowej operacji.
W trakcie rozmowy poruszono też wątek bijących rekordy popularności freak fightów. W Polsce działają obecnie trzy duże federacje zajmujące się organizacją tego typu wydarzeń: Fame MMA, Clout MMA i Prime MMA.
W ostatnich miesiącach doszło do kilku absurdalnych sytuacji. Wystarczy tylko powiedzieć, że na grudniowej gali Clout MMA 3 Natan Marcoń poddał walkę z Denisem Załęckim tuż po pierwszym gongu, symulując kontuzję nogi. Niecodzienne obrazki mają też miejsce na konferencjach i programach organizacji freakowych, czego dowodzi zachowanie Marcina Najmana, który gaśnicą zaatakował Adriana Ciosa.
W rozmowie z "Dzień Dobry TVN" Jan Błachowicz wyraźnie zasugerował, że nie jest fanem organizacji freakowych. Zawodnik UFC krótko odpowiedział na pytanie Marcina Prokopa, o to, czy rozrywka tego typu jest kpiną z profesjonalnego sportu.
Oczywiście, ze tak. Trzeba to traktować jako cyrk, ja tego inaczej nie potrafię traktować - wypalił Błachowicz.
Negatywnego stosunku do federacji freakowych nie kryła również jego narzeczona. Jurkowska co prawda przyznała, że rozumie rynkowy fenomen tego zjawiska, jednak jest zwolenniczką zdecydowanego odcięcia freaków od profesjonalnego sportu.
Niech to będzie, jak jest popyt, podaż, to ok. Ale zdjąć z tego trzy magiczne litery, jakimi są MMA. To jest brak szacunku do tej dyscypliny sportowej. To nie jest tak, ze robisz co chcesz i nazywasz to MMA. To jest pełnoprawny sport, który ma zasady i komisję antydopingową - oceniła.
Wątek freak fightów przewijał się także w dalszej części rozmowy. Błachowicz ocenił, że zjawisko to może mieć niekorzystny wpływ na funkcjonowanie profesjonalnego sportu, a negatywne skutki popularności freak fightów odczuwają młodzi zawodnicy aspirujący do startów w zawodowym MMA.
Wydaje mi się, że szkodzi zawodnikom, którzy są na początku kariery, a chcą to zrobić na serio (nie we freakach - przyp. red.). Mają teraz dużo ciężej, by się przebić, wybić, zaistnieć. Zawsze na początku do sportu dokładasz, ale teraz jest naprawdę ciężej się przebić - ocenił.
Czytaj też: Natan Marcoń rozbił rywala w 1. rundzie