Internauci doskonale pamiętają wyczyny Remiego Gaillarda. Francuz był prekursorem pranków, kiedy media społecznościowe jeszcze raczkowały. W 2002 roku dostał się na boisko po finale Pucharu Francji i przebrany za piłkarza FC Lorient świętował z pozostałymi zawodnikami zdobycie trofeum. Wdarł się również na mecz Ligi Światowej siatkarzy i ustawił do hymnu z innymi reprezentantami Francji.
Remi Gaillard zyskał dużą popularność i doczekał się setek naśladowców na całym świecie. Amerykanin Dawson Gurley postanowił wykorzystać ten sam patent na meczu NBA. W Stanach Zjednoczonych o jego wyczynie zrobiło się głośno, ale ma on również bolesne konsekwencje.
Czytaj także: Niezwykła scena. W roli głównej Roger Federer
Dawson Gurley wykorzystał podobieństwo do koszykarza Klaya Thompsona. Przedostał się przez pięć punktów strzeżonych przez ochroniarzy. Został wyproszony z okolic boiska dopiero po 10 minutach. Tyle zajęło organizatorom zorientowanie się, że Thompson jest przecież tylko jeden.
Trudno ocenić, czy YouTuber więcej zyskał czy stracił na swojej akcji. Za nielegalne dostanie się do hali i celowe oszukanie personelu dostał dożywotni zakaz wchodzenia na domowe mecze Golden State Warriors. Zapłacił 10 tysięcy dolarów za bilet na następne spotkanie, ale ani nie zobaczy go na żywo ani nie doczeka się zwrotu pieniędzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.