Jeszcze w miniony weekend, od 25 do 27 lutego, rosyjscy skoczkowie rywalizowali w Pucharze Świata w Lahti. Już wtedy pojawiły się pierwsze naciski w sprawie wykluczenia ich z międzynarodowych zmagań - ze względu na inwazję Rosji na Ukrainę.
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) w końcu uległa presji i we wtorek ogłosiła, że Rosjanie nie będą startować w kolejnych zawodach Pucharu Świata. W czasie ogłoszenia tej decyzji rosyjscy skoczkowie byli już w Norwegii, gdzie oczekiwali na rywalizację w turnieju Raw Air.
Zamiast tego musieli się pakować i wracać do domu. Ale to okazało się dużym wyzwaniem w kontekście tego, że niemal cała Europa zamknęła przestrzeń powietrzną dla rosyjskich linii lotniczych. W środę Rosjanie wciąż przebywali w Norwegii.
Rosjanie wciąż tu są. Będą próbowali w czwartek wrócić do domu samolotem. Ale to nie takie łatwe. Będą próbowali lecieć do Stambułu. Ze Stambułu nadal możesz polecieć do Rosji - mówił trener Norwegów Alexander Stoeckl, cytowany przez dagbladet.no.
Próbowaliśmy potwierdzić w Norwegii, czy Rosjanom udało się opuścić ten kraj, ale nie otrzymaliśmy informacji w tej sprawie.
Halvor Egner Granerud, jeden z najlepszych skoczków, przyznał w norweskich mediach, że rozmawiał z rosyjskimi skoczkami. Granerud był jednym z największych orędowników wykluczenia Rosjan z rywalizacji. Jak reagują oni na brak możliwości skakania?
Wzruszają ramionami. To dla nich trudna sytuacja. To nie tak, że oni są za to bezpośrednio odpowiedzialni i że zrobili coś złego - przyznał Granerud.
Niemniej Norwedzy mówią jednym głosem. Ich zdaniem w pełni słuszna jest decyzja o wykluczeniu Rosjan z Pucharu Świata. Mało tego. Zanim FIS ją podjął, Norwedzy grozili, że jeśli Rosjanie zostaną dopuszczeni do startu, zawody na ich ziemi się nie odbędą.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.