W ciągu ostatniego roku kariera sportowa Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka znalazła się na dużym zakręcie. Pięściarz na początku 2021 roku spędził ponad trzy miesiące w reszcie. Podczas rutynowej kontroli okazało się, że prowadzi samochód bez uprawnień.
Czytaj także: Dramat zawodnika Prime MMA. Koszmarna diagnoza
Po odsiadce "Diablo" wrócił na ring, wygrał dwie walki. I znów popadł w konflikt z prawem.
Podczas posiedzenia sądu penitencjarnego odrzucony został wniosek Krzysztofa Diablo Włodarczyka dotyczący odbycia kary w systemie dozoru elektronicznego czyli obrączki. Tym samym Diablo 1 lutego musi się stawić w zakładzie karnym w celu odbycia kary w ostatniej sprawie związanej z prowadzeniem aut wbrew wyrokowi - pisał wówczas promotor zawodnika, Andrzej Wasilewski.
Możesz przeczytać również: Szok na Wimbledonie! 18-latka zrobiła coś niesamowitego
I tak też się stało. Krzysztof Włodarczyk znów trafił do zakładu karnego, gdzie tym razem spędził pięć miesięcy. W piątek promotor pięściarza przekazał w programie "Ring", w TVP Sport, że "Diablo" jest już na wolności.
Włodarczyk na zawodowych ringach stoczył 65 walk. Wygrał 60 z nich, z czego aż 40 przez nokaut. Czterokrotnie musiał uznać wyższość rywali, a jedno starcie zakończyło się remisem. To były mistrz świata organizacji WBC i IBF.
Niewykluczone, że Włodarczyk wróci do sportu. Ma jednak już 40 lat na karku i trudno wiązać z nim większe nadzieje. Kibice z pewnością chcieliby go zobaczyć w starciu z Arturem Szpilką. Nie jest tajemnicą, że panowie nie darzą się sympatią. "Problem" polega jednak na tym, że Szpilka przeniósł się z boksu do MMA. Perspektywa większych pieniędzy może zachęcić do tego samego Włodarczyka. Iskier wokół takiego pojedynku z pewnością by nie zabrakło.
Możesz przeczytać też: Robert Burneika pokazał bicepsy. Aż trudno w to uwierzyć