Podczas turnieju bokserskiego w kategorii do 57 kilogramów na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, Julia Szeremeta zdobyła uznanie kibiców. Polka dotarła do finału, lecz w ostatecznej walce przegrała z Lin Yu-Ting, zajmując drugie miejsce i zdobywając srebrny medal.
Udział Tajwanki w turnieju był przedmiotem licznych kontrowersji. Lin Yu-Ting oraz reprezentantka Algierii Imane Khelif były oskarżane o to, że są mężczyznami. W wyniku tych podejrzeń, obie zawodniczki zostały wykluczone z ubiegłorocznych mistrzostw świata organizowanych przez federację IBA pod przewodnictwem Umara Kremlowa, bliskiego sojusznika Władimira Putina.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) opublikował jednak kilka oświadczeń, w których zaprzeczał zarzutom wobec pięściarek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Na pewno testy zostały przeprowadzone"
Istnieje scenariusz, w którym Lin Yu-Ting nie przejdzie tzw. testu płci, co skutkowałoby odebraniem jej złotego medalu i przyznaniem go Szeremecie.
Na pewno testy zostały przeprowadzone i testy płci również. Nie robią tego wszystkim zawodniczkom, ja np. nigdy nie miałam. Na takie testy czeka się przynajmniej trzy miesiące, więc więcej będziemy wiedzieć może za pół roku. Złoto igrzysk? Nie myślę o tym, ale na pewno smakowałoby inaczej, niż tam na miejscu w Paryżu - przyznała w rozmowie z Radiem Lublin Julia Szeremeta.
Podczas wywiadu Szeremeta podkreśliła również, że przed finałową walką z Lin Yu-Ting nie zwracała uwagi na medialne zamieszanie wokół jej przeciwniczki. Do pojedynku podchodziła czysto sportowo, nie myśląc o szczegółach dotyczących rywalki.
Po igrzyskach olimpijskich Lin Yu-Ting przygotowuje się do kolejnych międzynarodowych zawodów. W listopadzie weźmie udział w Pucharze Świata organizowanym przez World Boxing.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.