Puchar Narodów Afryki jest rozgrywany w trakcie sezonu klubowego w Europie w przeciwieństwie do mistrzostw innych kontynentów. Drużyny powalczą o przodownictwo w Afryce w styczniu i na początku lutego. Jednym z uczestników turnieju jest Gambia.
Piłkarze oraz sztab szkoleniowy udali się do ojczyzny Gambii, po czym ze stolicy Bandżulu zamierzali wspólnie przemieścić się do Wybrzeża Kości Słoniowej, które jest gospodarzem Pucharu Narodów Afryki. Podróż samolotem nie przebiegła bezproblemowo.
Już 10 minut po starcie maszyna zawróciła i lądowała awaryjnie. Na pokładzie samolotu zaczęli mdleć piłkarze, inni poczuli się słabo. Wszystko przez zmniejszającą się z minuty na minutę ilość tlenu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To niedopuszczalne. Po 32 godzinach podróży z Arabii Saudyjskiej do Gambii, z długimi międzylądowaniami w Stambule i w Casablance, mieliśmy polecieć z Gambii do Wybrzeża Kości Słoniowej. Gdy tylko weszliśmy do małego samolotu, poczuliśmy ogromny upał, od którego ociekaliśmy potem. Nieludzki upał, w połączeniu z brakiem tlenu, spowodował u wielu osób silne bóle oraz zawroty głowy - relacjonuje Saidy Janko, obrońca z Gambii.
Wszyscy mogliśmy umrzeć. Wielu z nas szybko zasnęło w samolocie. Miałem krótkie sny o tym, jak wyglądało moje życie. Po 10 minutach pilot zdecydował się zawrócić, ponieważ w samolocie brakowało tlenu. Niektórzy gracze obudzili się dopiero zaraz po wylądowaniu. Prawie zatruliśmy się tlenkiem węgla. Jeszcze pół godziny lotu i wszyscy bylibyśmy martwi - przekazuje Tom Saintfiet w rozmowie z Nieuwsblad.
W 1993 roku w Afryce doszło do katastrofy lotniczej, w której zginęła cała kadra Zambii. W wojskowym samolocie Buffalo zapalił się silnik, a pilot przez nieuwagę wyłączył sprawny silnik. Maszyna spadła do oceanu, a jedną z ofiar tragedii był Mankinka, zawodnik Lecha Poznań.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.