Stefanos Tsitsipas zalicza się do światowej czołówki w męskim tenisie. Obecnie jest jedenastym tenisistą na świecie, a w najlepszym momencie swojej kariery był na trzeciej pozycji. Cały czas każdy tenisista się z nim liczy.
25-latek urodził się w Atenach i na arenach międzynarodowych reprezentuje Grecję. Okazuje się, że jego losy mogły się potoczyć zupełnie inaczej. A to wszystko za sprawą matki, która urodziła się w Rosji i później zakochała się w Greku, czego efektem były narodziny Stefanosa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stefanos Tsitsipas mógł grać dla Rosji
Julia Salnikowa udzieliła bardzo długiego wywiadu, w który opowiedziała życiu swoim i swojego syna. W pewnym momencie przyznała, że Rosjanie robili podchody, aby "podkraść" Tsitsipasa, aby grał dla ich kraju.
- To było podczas Wimbledonu. W rosyjskiej federacji tenisowej są specjalni ludzie, którzy się tym zajmują. Jeden z nich podszedł do nas i przedstawił warunki. Wiedziałam już wtedy, że najlepsi rosyjscy juniorzy nie mają takich warunków, jak Stefanos i wydawało mi się to niewłaściwe - opowiada Salnikowa.
Wspomniana historia miała miejsce w momencie, gdy Tsitsipas miał 17 lat. Wszystko tak naprawdę zależało od decyzji tenisisty i jego matki. Potem zostałyby uruchomione formalności.
- Wszystko wskazywało na to, że będzie Rosjaninem. Ma nawet zagraniczny paszport wydany w rosyjskim konsulacie, ale żeby otrzymać rosyjskie obywatelstwo, musiałby przyjechać do Moskwy i się zarejestrować. Nie miał jednak możliwości pozostania w Rosji na dłużej i wykonania tych wszystkich procedur, a teraz to już nie jest tak pilne - dodaje matka.
Mama Stefanosa Tsitsipasa także w przeszłości grała w tenisa, ale wielkiej kariery nie zrobiła. Znacznie bardziej znany jest dziadek greckiego tenisisty. Siergiej Salnikow grał w piłkę nożną, a na koncie miał m.in. złoty medal igrzysk olimpijskich, który w 1956 roku zdobył z reprezentacją ZSRR. Dwa lata później pojechał także na mistrzostwa świata.