Do finału Pucharu Serbii awansowali w tym sezonie Crvena Zvezda Belgrad oraz FK Vojvodina. Faworyt ze stolicy zwyciężył 2:1 dzięki strzałom Mirko Ivanicia i Urosa Spajicia. Przeciwnik odpowiedział dopiero golem w doliczonym czasie i na cokolwiek więcej nie było już szans.
Finał zorganizowano w tym roku poza Belgradem. Arena - Lagator Stadium - nie jest najszczęśliwszym miejscem do rozegrania najważniejszego meczu Pucharu Serbii. Co prawda stadion jest nowoczesny, ponieważ oddany do użytku w 2023 roku, jednak mieści tylko 8030 kibiców.
Tym samym tylko szczęśliwcy zobaczyli mecz z trybun. Reszta musiała zadowolić się oglądaniem finału w telewizji. Przed jego rozpoczęciem w sieci pojawiło się dużo ogłoszeń kibiców, którzy liczyli na możliwość zdobycia biletu z drugiej ręki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cena biletu od konika sięgała 10 tysięcy dinarów serbskich, czyli około 360 złotych. To około 10 razy więcej niż cena nominalna. Jeden z kibiców postanowił zaoferować coś jeszcze cenniejszego, chociaż czy łatwego do spieniężenia? W portalu społecznościowym Facebook zaproponował wymianę cielaka na bilet.
Oferta rozeszła się lotem błyskawicy po sieci, ale nikt oficjalnie nie zdecydował się poszerzyć hodowli bydła w zamian za oddanie biletu. Dużo było natomiast żartobliwych komentarzy. Internauta zasugerował, żeby zostawić sobie tak silną kartę przetargową na przyjazd do Serbii piłkarzy Realu Madryt czy FC Barcelony.
Miejscowi kibice w ogóle nie dostali możliwości zakupienia biletów. Zostały one rozdysponowane między oficjeli, a także kibiców FK Vojvodina oraz Crvenej Zvezdy. W tym kontekście wybranie stadionu na finał wygląda jeszcze dziwniej. Nie było to żadne święto dla lokalnej społeczności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.