Gdy media poinformowały o śmierci Kasi Lenhardt, ciężko było w to uwierzyć. 25-letnia modelka została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu w Berlinie. Gdy dowiedział się o tym Jerome Boateng, były partner Polki, opuścił drużynę Bayernu Monachium na KMŚ i wrócił do Niemiec.
Tuż przed śmiercią Kasi Lenhardt głośno było o modelce i piłkarzu bawarskiej drużyny, bowiem para się rozstała. Boateng mocno przeżył śmierć swojej byłej partnerki. Nie był w stanie skupić się przez kilka dni na sporcie. Dlatego opuścił drużynę podczas Klubowych Mistrzostw Świata, a później dostał jeszcze od trenera kilka dni wolnego przed wznowieniem treningów.
Zaraz po znalezieniu ciała Kasi Lenhardt niemieccy śledczy wykluczali udział osób trzecich. Najbardziej prawdopodobna hipoteza zakładała samobójstwo modelki. Dla pewności wykonano sekcję zwłok. Jej wyniki przekazała niemiecka prokuratura.
"Sekcja zwłok przeprowadzona w Instytucie Medycyny Sądowej w Berlinie nie ujawniła żadnych dowodów na ingerencję osób trzecich" - czytamy w oficjalnym komunikacie. - Katarzyna Lenhardt nie została zabita - dodał prof. Michael Tsokos, lekarz medycyny sądowej.
Jeszcze przed wynikami sekcji zwłok modelki, kolejny wzruszający wpis na Instagramie zamieściła Adrianna Lenhardt, mama 25-letniej Polki. "To już dwa tygodnie jak nie ma jej z nami. To straszne, bolesne i wcale nie jest łatwiej" - napisała i dodała uśmiechnięte zdjęcie swojej córki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.