Steven Van de Velde i Matthew Immers pojawili się na boisku do siatkówki plażowej w Paryżu w sobotę 27 lipca. Holendrzy zmierzyli się z włoskim duetem Alex Ranghieri i Adrian Carambuli i po zaciętej godzinnej walce przegrali 1:2. 29-latek został przywitany przez publiczność gwizdami oraz buczeniem. Mimo to z trybun słychać było też aplauz skierowany w jego stronę przez holenderskich fanów.
Sportowcy biorący udział w igrzyskach w Paryżu mają obowiązek udzielania wywiadów mediom. Jak się jednak okazuje, nie obejmuje on Van de Velde. Po wspomnianym meczu Matthew Immers odpowiedział na kilka pytań dotyczących jego współgracza, w tym te o jego wybryki z przeszłości.
Odbył swoją karę. A teraz jest naprawdę miły. Nie, nie wyjaśnia tego. Chcemy po prostu skupić się na tym, co jest teraz i to jest najważniejsze (...) Jesteśmy rozczarowani, że porażka jest tak duża, ponieważ walczymy dwa lata, aby się zakwalifikować. Zamierzamy cieszyć się igrzyskami olimpijskimi - cytuje jego słowa serwis "The Sun".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Siedział w więzieniu za gwałt na 12-latce. Holendrzy stają w jego obronie
Dziennik podaje, że John van Vliet, rzecznik prasowy Holenderskiego Komitetu Olimpijskiego, podkreślił, że siatkarz "jest osobą, która została skazana, odsiedziała wyrok i zrobiła wszystko, by móc znowu konkurować".
Van Vliet miał też stwierdzić: "Tak, chronimy skazanego gwałciciela dzieci".
W 2016 roku 19-letni wówczas Steven Van de Velde przyznał się do gwałtu na 12-letniej dziewczynie. Miało dojść pomiędzy nimi do kilku stosunków, lecz sam utrzymywał, że robili to wyłącznie za jej zgodą. Siatkarz był już wówczas reprezentantem Holandii w siatkówce plażowej, a za swój czyn został skazany na cztery lata więzienia, lecz spędził za kratami 12 miesięcy, po czym został przedterminowo zwolniony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.