W ostatnim meczu rundy jesiennej krośnieńskiej A klasy seniorów Orzeł Bieździedza podejmował LKS Czeluśnicę. To dla miejscowych kibiców miało być swego rodzaju święto - jako że było to spotkanie dwóch ekip z czołówki tabeli. Ten dzień zamienił się jednak w koszmar.
W 31. minucie zawodnik Czeluśnicy, Wojciech Munia, wykorzystał rzut karny i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Tuż po tym piłkarz gospodarzy, Dominik Kowalski, usilnie próbował wytłumaczyć coś sędziemu. Zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Na tym się jednak nie skończyło. Kowalski uderzył arbitra, a ten postanowił zakończyć mecz po tym zdarzeniu.
Dominik Kowalski zburzył całą historię, zachował się karygodnie i skompromitował klub w żenujący sposób. Jako zarząd i jako ja sam, prezes Grzegorz Lisowski, przepraszam za te wydarzenia i oświadczam, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby zapadnięcie się pod ziemię. Sorry, że musieliście coś takiego oglądać... - napisał prezes klubu, cytowany przez stronę internetową drużyny.
Zobacz również: Trener w ogniu krytyki. Seksistowskie komentarze
Na tym cała sprawa się nie zakończyła. Na boisku w Bieździedzy interweniowała policja z posterunku w Kołaczycach.
Ze zgłoszenia wynikało, że zawodnik lokalnego klubu sportowego, podczas meczu naruszył nietykalność cielesną sędziego, uderzając go w twarz. Wersję tą potwierdził w rozmowie z policjantami sędzia piłkarski, natomiast zawodnik przedstawił odmienną wersję zdarzeń- poinformował komisarz Piotr Wojtunik, cytowany przez terazkrosno.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.