Larum w sprawie podnieśli Ukraińcy, którzy znaleźli się na trybunach w hali w Lizbonie. Nie zamierzali oni przejść obojętnie wobec dopuszczenia do startu w Grand Prix 25 Rosjan. Co prawda pod neutralną flagą, ale z drugiej strony, 10 z nich jest powiązanych z rosyjską armią, co było jawnym złamaniem rekomendacji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Byliśmy gotowi na to, że skandowanie politycznych haseł zostanie ukarane. Zabraliśmy ze sobą ukraińskie symbole i rozdawaliśmy straszne zdjęcia zbombardowanych miast. To zwróciło uwagę wszystkich uczestników Grand Prix - relacjonuje Elena Osad na swoim profilu na Facebooku.
Organizatorzy Grand Prix zdecydowali się na zwrócenie do służb o interwencję. Ich zdaniem zachowanie Ukraińców przekraczało granice. Jeden z protestujących został ukarany grzywną w wysokości 150 euro i zakazem ponownego wejścia na zawody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policja była bardzo zdezorientowana. Było nas Ukraińców tak dużo, że trzeba było przerwać zawody na czas interwencji. Cała uwaga była skierowana na Ukraińców. Obcokrajowcy nie tylko dopytywali o zdjęcia, ale również okazali nam wsparcie. Ukraińcy w Lizbonie wykazali się solidarnością, a Portugalczycy może wyciągną z tego jakieś wnioski. Osobiście jednak w to nie wierzę - dodaje Elena Osad.
Wspólnota ukraińska w Portugalii zdecydowała się zaprotestować również przed urzędem ministra odpowiedzialnego za sport. Kolejnym krokiem będzie złożenie pisma do sekretarza rządu z postulatem, żeby w przyszłości nie dopuszczano do rywalizacji sportowców z Rosji oraz Białorusi.
Zgodnie z oficjalnymi postanowieniami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Rosjanie nie mogą uczestniczyć w zawodach, jeżeli stanowią część rosyjskiej armii i/lub wspierali nielegalną inwazję w Ukrainie.