Marcin Najman wystawił niebieską kurtkę na aukcję. Dochód z niej ma być przekazany na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, a więc cele charytatywne. Przez długi czas "najmanówka" kosztowała około 10 tysięcy złotych. Ostatecznie została wylicytowana za 20 400 złotych.
Jak obiecał, tak zrobił. Dziennikarz Krzysztof Stanowski od razu zapowiedział, że chcę mieć tę kurtkę. Otworzył zbiórkę i z pomocą swojego grona odbiorców uzbierał 12 400 złotych. Do tego sam dołożył 4 tysiące, a "kumpel Arek" dołożył drugie tyle. Okazało się, że dodatkowe 20 złotych to... przesyłka kurierska.
Opłata ta w rzeczywistości nie jest potrzebna, bo dojdzie do odbioru osobistego. Marcin Najman zadeklarował, że chętnie spotka się ze zwycięzcą aukcji oraz przekaże słynną "najmanówkę". Do spotkania ma dojść 31 stycznia. Być może to jeszcze bardziej zachęciło internautów do wpłat. Koniec końców: pieniądze otrzymają ci, którzy ich potrzebują. Cel był więc szlachetny.
Niebieska kurtka Marcina Najmana. O co chodzi?
Historia niebieskiej kurtki jest znana internautom. Dziennikarz Krzysztof Stanowski był zbulwersowany, że telewizja Polsat zablokowała transmisję charytatywną za fikcyjne naruszenie praw autorskich. Marcin Najman zaczepił go na Twitterze, rozpoczął dyskusję i od słowa do słowa stanęło na tym, że panowie umawiają się przed budynkiem klubowym Rakowa Częstochowa.
Do spotkania nie doszło, choć sam Najman stawił się na miejscu. Dziennikarz zażartował sobie z niego i wcale do Częstochowy nie przyjechał. W sieci za to pojawiło się zdjęcie oczekującego sportowca. Przez ramię miał przewieszoną sportową torbę, a na sobie niebieską kurtkę. Fotka ta zaczęła w sieci żyć własnym życiem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.