Bez wątpienia Jelizawieta Tuktamyszewa jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w łyżwiarstwie figurowym. Przez lata ta dyscyplina była uważana za niezwykle poważną oraz dystyngowaną, natomiast rosyjska zawodniczka praktycznie od początku swojej kariery maksymalnie nagina wszelkie zasady. Jak sama przyznała, właśnie dzięki temu zrobiła aż taką karierę.
Zobacz także: Legenda piłki nożnej w tarapatach
Rosjanka oprócz tego, że jest kontrowersyjną postacią, posiada również bardzo duży talent. W swojej karierze zdobywała już tytuł mistrzyni świata oraz Europy. Ponadto zwyciężała w finale GP w łyżwiarstwie figurowym. Gdy do tych sukcesów dodamy fakt, że w mediach społecznościowych często publikuje odważne zdjęcia nie może dziwić jej liczba obserwujących, która sięga 200 000 fanów.
Piękna Rosjanka jednak często jest atakowana przez konserwatywnych fanów łyżwiarstwa figurowego. Tak też było ostatnim razem. Podczas ostatniej sesji Q&A jeden z fanów zadał pytanie, w którym zasugerował, że jej wydatne piersi mogły przeszkodzić jej w karierze. Sugerował również, ze gdyby skupiła się wyłącznie na lodowej tafli to mogłaby osiągnąć więcej sukcesów. Odpowiedź zawodniczki była zdecydowana.
Moje piersi wyłącznie pomagają mi w karierze - napisała Jelizawieta Tuktamyszewa na Instagramie.
Zobacz także: Kuba Wojewódzki drwi z Marcina Najmana
Wydaje się, że zawodniczka ma w tym przypadku dużo racji. To ona w 2018 roku rozpoczęła trend, w którym podczas występu na lodowej tafli rozbierała się robiąc coś na wzór softstriptizu. W czasie pokazu do piosenki "Toxic" z repertuaru Britney Spears, ściąga marynarkę i kończy występ wyłącznie w czarnym koronkowym staniku. Ten pokaz przez lata wszedł do historii światowego łyżwiarstwa.
Zobacz także: Mariusz Pudzianowski zdradził swój pseudonim