Do wypadku doszło w sobotę. Belgijski kolarz ze szczegółami opowiada o tym wydarzeniu: - Miałem pierwszeństwo na skrzyżowaniu. Nagle uderzył jednak we mnie samochód. Przeleciałem nad maską i wylądowałem w kanale obok drogi - podkreśla Edward Planckaert, cytowany przez portal nieuwsblad.be.
Mocno uderzyłem klatką piersiową i przez chwilę nie mogłem złapać oddechu. Uszkodziłem też lewą stopę i nie byłem w stanie sam wyjść z tego rowu. Machałem rękoma, żeby po prostu ktoś mi pomógł - dodaje
Czytaj także: miał zaledwie 23 lata. Nie żyje Dominik Kazan
Belg trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację uszkodzonej stopy. - Nie jest z nią dobrze, bo ścięgno przerwało się na pół. I tak mogę mówić jednak o szczęściu, bo gdybym bardziej czołowo zderzył się z samochodem, to cała ta sytuacja mogła skończyć się o wiele tragicznej - zwraca uwagę Planckaert.
Kierowca, który spowodował wypadek, uciekł z miejsca zdarzenia i nie udzielił pomocy poszkodowanemu. O pomoc w jego schwytaniu zaapelowała na Facebooku życiowa partnerka kolarza.
Kierowca czarnego bmw potrącił Edwarda i nawet na chwilę się nie zatrzymał. Nie znamy więcej szczegółów, ale gdyby tylko ktoś coś wiedział, to prosimy o kontakt z nami lub policją - napisała Charlotte Callens.
Apel okazał się skuteczny. Później partnerka kolarza zaktualizowała swój wpis w mediach społecznościowych, informując, że sprawca wypadku został odnaleziony. "Dziękuję za tak liczne udostępnianie mojego postu" - podkreśliła.
Edward Planckaert jeździ dla grupy Sport Vlaanderen - Baloise. W przyszłym sezonie będzie jednak reprezentował barwy znacznie mocniejszej drużyny Alpecin - Fenix. Na razie musi jednak wrócić do zdrowia. Przez sobotni wypadek nie wystartuje w wyścigu BinckBank Tour do którego przygotowywał się.