Dorota Strąg, to jedna z polskich siatkarek plażowych. Startuje głównie w turniejach w Polsce. Najpierw zamieściła na stories informację o tym, że w puli męskiej imprezy jest 14 tysięcy złotych, a w kobiecej - 12 tysięcy złotych. "Dlaczego nie wyrównamy obu pul do 13 tysięcy?" - zastanawiała się.
"Postanowiłam pójść za ciosem, jak zobaczyłam wspomnienie sprzed 6 lat, kiedy to z Kasią Kociołek wygrałyśmy 3 turniej z rzędu i za wygranie tych 3 turniejów miałyśmy mniej niż nasz kolega z klasy Michał Bryl za ten jeden turniej w Legionowie" - napisała.
Po interwencji w poprzednim sezonie pule miały się wyrównać. W większości turniejów, ale nie więcej. Siatkarka plażowa nie rozumie tego, ale wie, dlaczego organizatorzy to robią. W handbooku na ten sezon zapisano, że pule minimalne turniejów kobiecych to 13 tysięcy, a męskich... 16 tysięcy, a przy Pucharze Polski nawet 20 tysięcy!
"Uważam, ze jeśli żyjemy w XXI wieku, mamy takie same prawa i wykonujemy taką samą prace to powinnysmy dostać takie samo wynagrodzenie. Nie chodzi tu o to, ze jesteśmy lepsze czy gorsze. Bardziej atrakcyjne czy mniej. Robimy to samo co mężczyźni i uważam, ze nam się to zwyczajnie należy" - napisała Dorota Strąg.
Siatkarka opowiedziała też, jak to wyglądało w Kozienicach. Sam wyjazd kosztował ją 1100 złotych, bo musiała doliczyć koszty opieki nad dzieckiem. To prawie tyle, ile wygrała w tym turnieju. Sportsmenki mają sponsorów, ale nie wszystkie, więc nie jest to takie proste.
"Moim zdaniem to jest wstyd dla Polski, że w XXI wieku musimy o to walczyć, bo chyba domyślacie się, ze w innych krajach na Świecie, na turniejach FIVB i CEV pule są równe" - dodała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.