O trenerze Nenadzie Lalatoviciu było już głośno i to całkiem niedawno, kiedy przeżegnał się w pobliżu boiska. Tym gestem próbował przekonać kibiców, że nie obraził piłkarzy ich zespołu. Tym razem był bohaterem bardziej pozytywnej sceny.
Prowadzony przez niego Radnicki Krugujevac przerwał pasmo pięciu meczów bez zwycięstwa i pokonał 2:1 Proletera. To ważna wygrana w kontekście rywalizacji o utrzymanie w serbskiej ekstraklasie. Decydujące gole dla zespołu Lalatovicia padły w końcówce spotkania. W 87. minucie doszło do wyrównania, a rozstrzygnięcie nastąpiło w 90. minucie.
Czytaj także: Pomylił boisko z klatką MMA. Piłkarz wpadł w furię
W tych okolicznościach wielkie emocje Lalatovicia można zrozumieć. Kiedy zdobycie kluczowego gola stało się możliwe, trener próbował siłą woli wepchnąć piłkę do bramki. Po lądowaniu futbolówki w siatce, trener rozpoczął szalone świętowanie.
Serb skakał, biegał, krzyczał. Był w wielkiej euforii. Postanowił ruszyć na trybunę, wskoczył na płot i zaczął wymachiwać rękami. Do Lalatovicia podbiegli kibice i dzielili z nim radość. Jeden z fanów rzucił się szkoleniowcowi w ramiona, a ten namawiał gestami do jeszcze bardziej żywiołowego dopingu w ostatnich minutach meczu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.