W polskim świecie mieszanych sztuk walki wypowiedzi Martina Lewandowskiego, współzałożyciela i szefa KSW, zawsze wywołują spore emocje. Jego zdanie na temat tak zwanych freak fightów - walk, w których spotykają się celebryci lub osoby niezwiązane profesjonalnie z MMA - jest jasne i stanowcze. Lewandowski nie ukrywa swojej krytycznej postawy wobec tego typu wydarzeń i ich wpływu na wizerunek prawdziwego MMA.
Po raz kolejny dał temu wyraz w rozmowie z MMA Rocks. Szef KSW podkreślił, że tego typu wydarzenia mogą szkodzić postrzeganiu MMA jako dyscypliny sportowej. Jego zdaniem, walki o charakterze freak fight nie powinny być kojarzone z tym sportem i najchętniej usunąłby człon "MMA" z nazw takich organizacji.
Jedyny problem, jaki ja widzę osobiście, jako osoba, która prawie 20 lat zajmuje się tym sportem, to skojarzenie pewnych zjawisk z MMA, które nie jest MMA, powoduje, że ludziom się kiełbasi w głowie. To zaczyna przybierać karykaturalną formę - powiedział.
Gdyby wszystkie nazwy miały obcięte pierwszy człon, bez tego "MMA", to bym powiedział, że świetnie. My też zaczęliśmy erę freak fightów, zaczęliśmy się tym bawić. Musiałbym być stuknięty w głowę, żebym przez to krytykował. Mi chodzi o to, żeby organizatorzy mieli jakieś poczucie odpowiedzialności i rozgraniczać: to jest freak fight, a to jest MMA - dodał.
16 grudnia, w Gliwicach, odbędzie się kolejna gala KSW, która zakończy kolejny rok działalności jednej z najpopularniejszych organizacji nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Od kilku lat KSW musi rywalizować jednak z coraz bardziej popularnymi organizacjami freakowymi - jak Fame MMA, czy od niedawna, Prime MMA, czy od niedawna także Clout MMA.