Śmierć zawodnika wstrząsnęła Szkocją. Rab Wardell zmarł niespodziewanie we śnie w wieku zaledwie 37 lat. Informacja była ogromnym szokiem dla kibiców, którzy mogli oglądać zmarłego zaledwie dwa dni wcześniej na zawodach w Dumfries i Galloway. Nic nie zapowiadało wtedy, że życie Szkota zakończy się za kilkadziesiąt godzin.
Rab Wardell jeszcze 22 sierpnia cieszył się z mistrzostwa, które zdobył dzień wcześniej. Kolarz górski na antenie stacji telewizyjnej BBC Scotland The Nine opowiadał, po jakich trudach na trasie przyszło mu stanąć na najwyższym stopniu podium. Mówił, że na drodze do sukcesu trzykrotnie stawała mu przebita opona. Za każdym razem potrafił jednak pokonać przeciwność, co poskutkowało jego późniejszą wygraną.
Kolarz górski Rab Wardell zmarł we śnie w wieku 37 lat – dwa dni po wygraniu mistrzostw Szkocji. Wczoraj wieczorem był w The Nine, mówiąc o swoim zwycięstwie. Nasze myśli są z jego przyjaciółmi i rodziną - napisała stacja telewizyjna na Twitterze.
Ścigał się od dziecka
Rab Wardell był prawdziwym pasjonatem kolarstwa górskiego. Szkot ścigał się na rowerach górskich, odkąd był nastolatkiem. Zawodowcem dopiero na początku tego roku. Niedzielne zwycięstwo wzbudziło zainteresowanie mediów. "British Cycling" napisało, że 37-latek dał "pokaz niesamowitej odporności", po tym jak zdołał dogonić, a następnie wyprzedzić prowadzących.
Myślę, że czułem, że będę w stanie dogonić liderów i wygrać, więc po prostu dałem z siebie wszystko - co więcej możesz zrobić? - mówił na antenie telewizji Wardell.
Środowisko kolarskie w Szkocji z wielkim bólem przyjęło informację o nagłej śmierci Wardella. Wydawało się, że 37-latek był w życiowej formie po niedzielnym zwycięstwie, gdy nagle powiadomiono o jego odejściu.