Gwiazda UFC Dominick Reyes ujawnił, że "ma szczęście, że żyje" po tym, jak w zeszłym miesiącu cierpiał na zakrzepy krwi w nodze.
Amerykanin (12-4-0) miał walczyć z Carlosem Ulbergiem (10-1-0) na gali UFC 297 20 stycznia, jednak walka została odwołana 30 grudnia po wykluczeniu Nowozelandczyka z powodu kontuzji.
Zaledwie tydzień później u Reyesa wykryto groźną chorobę, która okazała się prawie śmiertelna, ponieważ zdiagnozowano u niego zakrzepicę żył głębokich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdiagnozowaliśmy tę chorobę wcześnie, nie była to zatorowość płucna i dzięki Bogu za to. To trochę szalone, bo dowiedziałem się o niej podczas masażu. Bardzo bolała mnie noga, myślałam, że naciągnęłam mięsień w łydce, więc poszedłem na masaż i to była najgorsza rzecz, jaką mogłem wtedy zrobić. Mam szczęście, że nie umarłem na tym stole do masażu - przyznał otwarcie Reyes w rozmowie dla Middle Easy.
Choć Reyesowi nie zagraża już niebezpieczeństwo, będzie pauzował przez co najmniej trzy miesiące, ponieważ przepisano mu leki rozrzedzające krew, które mają zapobiec nawrotowi choroby.
Muszę to wszystko poukładać, zacząć od początku. To zniechęcające - dodał zawodnik.
Reyes przegrał z Polakiem
Dominick Reyes w 2020 roku walczył z polskim zawodnikiem. Już w drugiej rundzie walki z Janem Błachowiczem został znokautowany. Tym samym w Abu Zabi pas mistrzowski trafił w ręce Polaka, co było największym sukcesem w jego karierze.
Reyes docenił klasę Polaka i wypowiedział się o nim z dużym szacunkiem. "Uwielbiam tę grę i będę dalej się rozwijać. Dużo miłości i ogromne gratulacje dla Jana Błachowicza za piekielny występ - przyznał.