Działo się w ostatnich dniach wokół Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik już kilka tygodni temu dołączył do Barcelony, ale przez dłuższy czas nie było wiadomo, czy będzie mógł zagrać na inaugurację La Ligi (hiszpańskiej ekstraklasy piłkarskiej).
Wszystko za sprawą kłopotów finansowych Barcelony, z którymi klub zmaga się już od kilku lat. Duma Katalonii miała kłopoty, by po tegorocznych transferach mocno obciążających budżet klubu, zarejestrować nowych graczy do gry.
Ostatecznie dzięki uruchomieniu czwartej dźwigni finansowej i pozyskaniu kolejnych środków finansowych Lewandowski na 24 godziny przed sobotnim meczem został zarejestrowany i mógł zagrać w sobotni wieczór w barwach Barcelony.
Kibice byli przekonani, że na otwarcie nowego sezonu Duma Katalonii strzeli kilka goli, a na listę strzelców wpisze się także Robert Lewandowski. Nic jednak z tego nie wyszło. Ich rywal, piłkarze Rayo Vallecano, postawili na Camp Nou bardzo trudne warunki i sensacyjnie zremisowali z jednym z faworytów do mistrzostwa 0:0.
Dla samego Lewandowskiego ligowy debiut był z gatunku tych trudnych. Obrońcy zespołu Rayo nie oszczędzali kapitana reprezentacji Polski. Kilkukrotnie napastnik został mocno sfaulowany. Sam "Lewy" miał jednak kilka okazji na strzelenia gola. W pierwszej połowie nawet trafił do siatki rywali, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego.
Pod koniec meczu Polak miał znakomitą okazję. Wypracował sobie trochę miejsca w polu karnym, uderzył potężnie, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki i powędrowała w trybuny. Kamery uchwyciły reakcję "Lewego" na swój strzał, który nie ukrywał rozczarowania. Premierowy gol i to dający drużynie zwycięstwo było tak blisko...
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.