Sprawą śmierci Jana Magiery zajmują się śledczy. Wstępnie wykluczyli oni udział osób trzecich w koszmarnym zdarzeniu.
Czytaj także: Promocje Lidla wgniatają w fotel. Oto największe hity
Na tragedię nic nie wskazywało. Olimpijczyk po prostu chciał posprzątać ogród.
Przed południem Janek poszedł na ogród, miał zrobić porządek, pozbierać stare gałęzie, które po tych wichurach pospadały z drzew - opowiada "Super Expressowi" sąsiadka Jana Magiery.
Czytaj także: Tusk poszła tak na łyżwy. Ludzie łapią się za głowy
Legenda kolarstwa nie żyje. Wstrząsające szczegóły
Na razie nie wiadomo dokładnie, co wydarzyło się potem. O dramacie policję miała zaalarmować córka byłego kolarza. Właśnie ona znalazła 83-latka przy palącym się ognisku.
Podobno był całkiem spalony, tylko strzępki ubrań zostały. To dla nas ogromne nieszczęście - dodaje sąsiadka rodziny.
Magiera miał na swoim koncie sporo osiągnięć. Sukcesy notował zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Dwukrotnie reprezentował Polskę na igrzyskach olimpijskich. W 2000 roku otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.