Zawody w Sunderlandzie odbyły się pod koniec lipca, ale dopiero teraz sprawa ujrzała światło dzienne. Na liście startowej pojawiło się ponad 2000 sportowców, w tym ci, którzy walczą o awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu.
Brytyjska służba zdrowia poinformowała, że 57 z nich po wydarzeniu uskarżało się na swój stan. Zawodnicy zmagali się ze złym samopoczuciem i biegunką.
Okazuje się, że winnym za ten stan rzeczy był stan wody. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej złagodzona została część przepisów. Na tym jednak nie koniec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W drugiej połowie lipca zmagano się tam z ulewnymi deszczami. Te przeciążyły przepustowość systemów kanalizacyjnych. W efekcie nieoczyszczone ścieki docierały do wybrzeża lub rzek. Badania wykazały blisko 40-krotnie wyższą obecność bakterii coli.
Sportowcy nie przebierali w słowach. Najbardziej dosadny komentarz wygłosił Jacob Birtwhistle. "Czułem się bardzo źle. Myślę, że tak się dzieje, gdy pływa się w g*****. Pływanie w ogóle powinno być odwołane" - grzmiał.
Brytyjskie media poinformowały, że jak na razie nikt nie wziął na siebie odpowiedzialności za tamte wydarzenia. Organizacja odpowiedzialna za uzdatnianie wody umyła ręce. Wiadomo, że odcinek wybrzeża, na którym odbyły się zawody, budził kontrowersje właśnie ze względu na zrzuty ścieków.
Odnotujmy, że w zawodach najlepsi okazali się Pierre Le Corre i jego rodaczka Cassandre Beaugrandy. Na rywalizację - poza pływaniem - składała się jeszcze jazda na rowerze i bieg.