Pozostał dokładnie tydzień do zakończenia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Na czele klasyfikacji medalowej znajduje się reprezentacja Norwegii, której sportowych wywalczyli już 20 krążków - 9 złotych, 4 srebrne i 7 brązowych.
Czytaj także: To koniec?! Sensacyjne wieści ws. Cristiano Ronaldo
Dla wielu sportowców medal igrzysk to nie tylko ogromne wyróżnienie sportowe, ale też szansa na pokaźny zarobek. Krajowe komitety olimpijskie często wypłacają duże premie za wywalczenie medalu na igrzyskach.
Pod tym względem wyróżnia się Hongkong, który za złoto igrzysk premiuje nagrodą w wysokości 2,5 miliona złotych. Blisko 800 tysięcy złotych za złoty medal otrzymają sportowcy z Włoch. Takich przykładów można by mnożyć. Ale są też kraje, które w ogóle nie wypłacają podobnych premii.
Do tego grona należy właśnie Norwegia, czyli lider klasyfikacji medalowej. Podobną drogą kroczą Szwedzi (aktualnie 11 medali). Dlaczego te reprezentacje nie wypłacają premii, mimo że zawodnicy regularnie dostarczają powodów do dumy?
Powód jest bardzo prosty. We wspomnianych krajach komitety olimpijskie w pełni finansują przygotowania do igrzysk. Sportowcy nie muszą martwić się o zaplecze finansowe, ale z drugiej strony, nie dostają nagród.
Jak to wygląda w Polsce? Polski Komitet Olimpijski ustalił premie za zdobycie medali - 120 tysięcy złotych za złoto, 80 tysięcy za srebro i 50 tysięcy za brąz. W Pekinie Biało-Czerwoni wywalczyli jak dotąd jeden medal (brąz Dawida Kubackiego w skokach narciarskich).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.