Włoski tenisista z pewnością brał to pod uwagę. Kwalifikacje do dużych imprez ATP startują wcześniej niż do Challengerów. W związku z tym już w sobotę rano musiał stawić się w Monte Carlo. O 11:10 zagrał z Hugo Gastonem. Spędził na korcie pięć kwadransów.
Musiał się spieszyć z powrotem do San Remo. Tam dotarł do finału Challengera i dokładnie o 16:10 miał rozpocząć się ten mecz. Występując w duecie z Matteo Gigante, Włoch poniósł jednak porażkę.
Geoffrey Blancaneaux i Alexandre Muller zachowali więcej sił. Zwyciężyli 4:6, 6:3, 11-9, zabrakło naprawdę niewiele, by Cobolli w tym dniu odniósł dwa zwycięstwa. Po spotkaniu w San Remo mógł za to wrócić do Monte Carlo.
Punktualnie o godz. 10:00 rozpocznie spotkanie II rundy. Jego przeciwnikiem będzie Emil Ruusuvuori, 80. tenisista rankingu ATP. Włoch nie będzie faworytem tego meczu, bo sam zajmuje 147. pozycję.
Na szczęście dla Cobolliego, San Remo i Monte Carlo nie są od siebie daleko. Włoch musiał pokonywać "zaledwie" 40-kilometrową odległość. Z pewnością wolałby poświęcić ten czas na regenerację.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.