Tomasz Hajto po swojej pierwszej walce na Clout MMA (przegranej ze Zbigniewem Bartmanem), udzielił wywiadu, w którym mocno dostało się Krzysztofowi Stanowskiemu. Nagranie szybko zniknęło z sieci. Do tego wątku wrócono podczas środowego programu na kanale Clout MMA.
Możesz przeczytać także: Diablo wbił szpilkę Chalidowowi. Mówi o świńskich numerach
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To, co mi leżało na wątrobie, musiałem powiedzieć - przyznał.
Kiedy zapytano go, dlaczego wywiad zniknął z sieci, odpowiadał ze spokojem:
Moja kochana córeczka do mnie zadzwoniła i powiedziała: tatusiu, nie wypada ci dawać takich wywiadów, masz za dużo klasy. Uważam, że słusznie zrobiła, bo nie mogę rozmawiać na poziomie ludzi, o których coś mówiłem. Trochę inaczej jestem wychowany - wytłumaczył.
Wtedy do dyskusji włączył się obecny w studiu Marcin Najman. Ten też nie oszczędza Stanowskiego w swoich wpisach i wypowiedziach, a tym razem mocno się odpalił.
Tam nie ma poziomu. Tam jest ku**a wyrwa taka w samym dnie. Tam jest poniżej jakiegokolwiek poziomu. Te jego żarty, dowcipy, to jest ku**wa po prostu skandal, że ktoś taki istnieje w przestrzeni medialnej. Takie zero. Nawet ten program "Dziennikarskie zero" wziął z tego, jak go nazwałem. Mówiłem zawsze, że to jest zero - powiedział na temat influencera.
28 października dojdzie do drugiej gali Clout MMA. Tym razem najprawdopodobniej Hajto nie wyjdzie do klatki, ale wydaje się, że kwestią czasu jest jego kolejny pojedynek w oktagonie.
Kibice po raz kolejny zobaczą natomiast w akcji "El Testosterona". Niewykluczone nawet, że podczas jednej gali stoczy dwie walki. Najpierw z Piotrem "Lizakiem" Lizakowskim, a później z Adrianem Ciosem (w przypadku wygranej Najmana lub przewalczenia przez niego trzech rund i po dopuszczeniu przez lekarza).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.