Grzegorz Skrzecz notował największe sukcesy na przełomie lat 70. i 80. XX wieku. Osiem razy wywalczył tytuł mistrza Polski (5x indywidualnie, 3x drużynowo), dwukrotnie wygrał prestiżowy Turniej im. Feliksa Stamma. Stoczył 236 walk amatorskich, a zwyciężył w 204 z nich.
Miał także sukcesy międzynarodowe. W 1982 roku w Monachium zdobył brązowy medal mistrzostw świata. W kolejnym sezonie był trzecim zawodnikiem Europy. Wcześniej, w 1980 roku, wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Moskwie. Dotarł tam do ćwierćfinału.
Czytaj także: Co za gest. Michael Jordan nagle rzucił 10 mln dolarów!
Po zakończeniu kariery zajął się trenowaniem. Oprócz tego był ekspertem bokserskim, zagrał także w kilku filmach. Do historii przeszła jego epizodyczna rola z komedii "Chłopaki nie płaczą". Wcielił się tam w policjanta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy dowiedziałem się o śmierci Grześka, byłem w szoku. To nie jest wiek na umieranie, odszedł zdecydowanie za wcześnie - powiedział Przemysław Saleta w rozmowie z "Super Expressem".
Z Grześkiem wiąże się wiele moich wspomnień, począwszy od mojej kariery w kick-boxingu, przez boks amatorski i wspólne sparingi. Był to człowiek, który żył boksem, zawsze był mega serdeczny. Nie byliśmy może przyjaciółmi, ale miałem z nim świetne relacje. On miał złote serce - dodał.
Grzegorz Skrzecz miał 65 lat. Informacja o jego śmierci była ogromnym szokiem dla całego środowiska bokserskiego w Polsce. Dodajmy, że boks uprawiał także brat bliźniak Grzegorza Skrzecza - Paweł. Na igrzyskach w Moskwie wywalczył srebro w wadze półciężkiej.