Obrazki z koszami nad stadionem Motoru Lublin błyskawicznie obiegają sieć. To właśnie z podnośników kilkudziesięciu kibiców „Koziołków” śledzi domowe mecze swoich ulubieńców. W ten sposób omijają oni ograniczenia związane z pandemią koronawirusa.
Podnośniki robią furorę. Szef firmy AB Trans Artur Bieniaszewski absolutnie nie spodziewał się, że dzięki nim Motor Lublin będzie miał promocję na cały świat. W rozmowie z WP SportoweFakty zaznacza, że po prostu jest w szoku.
Teraz zamierza iść za ciosem. Na ostatnim meczu Motoru Lublin z MrGarden GKM-em Grudziądz było 21 podnośników. Przy okazji kolejnego spotkania chce pobić ten wynik.
Szykuję pewną niespodziankę. Nawet dwie. Jedną będzie większa liczba podnośników. Zrobimy jednak coś jeszcze, co podkreśli nasz wkład w kibicowanie. Jak powiedziałem, nie jeżdżę za Motorem po kraju, bo intensywnie pracuję, ale nikt mi nie zabroni zrobić czegoś ekstra na spotkaniach w Lublinie. Na razie chyba nieźle to wychodzi, skoro w wiadomościach mówią o nas między Kubicą i Lewandowskim. Myślę sobie, że Lewandowski też już nas zna – mówi Bieniaszewski.
Podniebny sektor nie jest biznesem
Ktoś mógłby sobie wyobrazić, że dzięki podniebnemu sektorowi Artur Bieniaszewski zbija kokosy. Szef AB Trans podkreśla, że wcale tak nie jest. Dlaczego zatem to robi?
Dla żużla, dla zabawy, dla siebie, dla kibiców i dla naszej drużyny. Dla niej kupiłem race, żeby zrobić piękną oprawę. Zarzucają mi niektórzy, że banerki firmy umieściłem na koszach, ale ja chciałem dać sygnał kibicom na stadionie, że AB Trans wspiera Motor – zaznacza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.