Lionel Messi ma dość. Po upokorzeniu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów (2:8 z Bayernem Monachium) uderzył pięścią w stół i żąda odejścia z Barcelony za darmo do innego klubu.
Szefowie drużyny na takie rozwiązanie się nie zgadzają. Ich zdaniem klauzula, która pozwalała Messiemu po każdym sezonie rozwiązać kontrakt z klubem za darmo, wygasła 10 czerwca. Piłkarz ma jednak inne zdanie - twierdzi, że przez pandemię ten zapis w kontrakcie powinien być ważnym minimum do końca sierpnia.
Czytaj także: Lionel Messi ma dość! Może paść rekord transferowy!
Spór trwa, a kolejne jego odsłony możemy zobaczyć już w najbliższych dniach. W niedzielę FC Barcelona rozpocznie przygotowania do nowego sezonu. Na początek zaplanowano testy medyczne. Zdaniem hiszpańskich mediów, mało prawdopodobny jest scenariusz, by na tych testach pojawił się Messi.
Argentyńczyk rozważa strajk, by w ten sposób wymusić na szefach Barcelony transfer do innego klubu. Działacze Dumy Katalonii nie zamierzają się jednak biernie przyglądać na postępowanie 33-latka. Mają możliwości prawne, by ukarać piłkarza, jeśli ten rzeczywiście zdecyduje się na strajk.
Gdyby Messi nie przyjechał tylko na niedzielne testy, to najprawdopodobniej żadnej kary nie otrzyma. Gorzej gdyby nie było go w klubie także w poniedziałek. Wówczas jego miesięczna pensja może zostać obcięta o 4 procent. Jeśli Argentyńczyka w klubie nie byłoby także we wtorek, to klub może mu obciąć miesięczną wypłatę już o 10 procent, a nawet zawiesić zawodnika - poinformował hiszpański "Sport".
Zakontraktowaniem Messiego najbardziej zainteresowane są angielskie Manchester City i włoski Inter Mediolan. W grze pozostaje także finalista tegorocznej edycji Ligi Mistrzów Paris Saint-Germain.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.