Nenad Lalatović próbuje poprowadzić do utrzymania w serbskiej ekstraklasie Radnickiego Kragujevac. Idzie to z problemami, jego drużyna nie wygrała od pięciu meczów i wyprzedza zaledwie dwa kluby w tabeli. Ostatnio przegrała 1:2 z Novim Pazarem, a szkoleniowiec wspomina ten mecz źle nie tylko z powodu wyniku.
Mecz jeszcze nie zdążył się rozpocząć, a Nenad Lalatović już narzekał z powodu spodziewanego linczu na nim. Przed kamerą telewizyjną mówił, że kibice z Noviego Pazaru są na niego wściekli za słowo, którego nie wypowiedział. Chodzi o słowo "Turcy", które miało paść pod adresem piłkarzy przeciwnika.
Czytaj także: Chwila grozy w meczu. Karetka na środku boiska
Przysięgam na trójkę moich dzieci i zmarłą matkę, że nigdy nie nazwałem przeciwników Turkami. To intryga wywołana po to, żebym został zlinczowany na stadionie. Wszystko przez kłamliwy nagłówek w lokalnej gazecie - mówi Nenad Lalatović.
Już na stadionie Lalatović nadal przekonywał kibiców gospodarzy o nieporozumieniu, zamiast koncentrować się na meczu. Trudno było mu porozmawiać z każdą osobą na trybunach, dlatego kiedy był obrażany, a to kiwał palcem, a to przeżegnał się. Nawet w tak pełnej kolorytu lidze jak serbska sytuacja była niecodzienna.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.