Trudno było się spodziewać, że sympatię kibicowskie Tobiasza Bocheńskiego nabiorą tak dużego znaczenia wyborczego. Tak się jednak stało - polityk, który w przeszłości był wojewodą łódzkim został oskarżony o to, że kibicuje Widzewowi Łódź, a więc klubowi mocno skonfliktowanemu ze stołeczną Legią.
W obliczu jego kandydatury na urząd prezydenta Warszawy polityk PiS kategorycznie zaprzeczył tym doniesieniom. Dodatkowo zapewniał, że nigdy nawet nie był na stadionie łódzkiego klubu.
Internauci znaleźli jednak na jego profilu w serwisie X zdjęcie wykonane na loży vipowskiej stadionu Widzewa. Bocheński po raz kolejny zaprzeczył swoim powiązaniom z łódzkim klubem i przekonywał, że zamieszczona przez niego fotografia została mu przysłana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że całe zamieszanie postanowili wykorzystać polityczni przeciwnicy Bocheńskiego, a szpilkę wbił mu nawet premier Donald Tusk. Lider KO na zorganizowanej 17 lutego konwencji samorządowej swojej partii przekonywał, że właśnie to ugrupowanie powinno zachować władzę w Warszawie. W pewnym momencie opowiedział o swoich sympatiach kibicowskich, jednoznacznie nawiązując do ostatnich wydarzeń z udziałem Bocheńskiego.
Mamy wiele powodów do dumy. Nigdy nie będę się wypierał tego, że jestem z Gdańska. Ktoś może powiedzieć, że jestem "słoikiem". Jestem posłem z Warszawy, mieszkam i pracuję w Warszawie od lat. Nie będę jednak udawał, tak jak niektórzy, że skoro jestem posłem z Warszawy, to przestałem być kibicem Lechii Gdańsk - powiedział, w jasny sposób nawiązując do ostatnich działań Bocheńskiego.
Zgromadzeni na konwencji zwolennicy KO przywitali te słowa oklaskami i śmiechami. "Widzę, że od razu odczytaliście tę aluzję" - w ten sposób premier podsumował reakcję zgromadzonych.
Czytaj też: Legenda na meczu rywalki Świątek. Poznajesz?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.