Tyson Fury jest niezwykle barwną postacią świata boksu. Po walce z Dillianem Whytem sensacyjnie ogłosił, że kończy swoją karierę. Początkowo nikt w to nie wierzył, włącznie z najbliższymi niepokonanego na zawodowych ringach pięściarza.
Nie minęło dużo czasu, a pojawiły się doniesienia, że Fury może wrócić do boksu. Mówiło się o tym, że może stoczyć trzeci pojedynek z Dereckiem Chisorą. Wcześniej mierzył się z nim już w 2011 i 2014 roku i oba te pojedynki wygrał.
Szybko jednak zdementowano te plotki. "Gypsy King" wpadł jednak na inny pomysł. Aby go zrealizować, poleciał na Islandię. Zamierzał tam... wyzwać na pojedynek Hafthora Bjornssona, znanego jako "Górę" z "Gry o Tron".
Jesteśmy na Islandii. Czy wiecie, co tutaj robimy? Zgadza się, szukamy Thora. Wyjdź i walcz jak mężczyzna - mówił Tyson Fury na nagraniu zamieszczonym w sieci.
Pojawił się jednak problem. Jak poinformował "Fakt", Bjoernsson przebywa obecnie we Włoszech na planie filmowym. Polskim internautom przypomniało to sytuację z 2020 roku, w której w roli głównej wystąpił Marcin Najman.
"El Testosteron" wyzwał wtedy na pojedynek Krzysztofa Stanowskiego. Dziennikarz nie pojawił się jednak w wyznaczonym miejscu i czasie (więcej o tamtym wydarzeniu przeczytasz TUTAJ).
Powrót Tysona Fury'ego. Promotor przestrzega
Tyson [Fury - dop. KOZ] robi sobie jaja, nie bierzcie jego słów na poważnie, na litość boską. On budzi się rano i myśli, jak wkręcić ludzi kolejną bzdurą. Potem gada, co mu ślina na język przyniesie - powiedział współpromotor Fury'ego Bob Arum, cytowany przez portal bokser.org.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.