Reprezentacja Polski wywalczyła cztery medale podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata (jeden złoty i trzy srebrne). Biało-Czerwoni zajęli dobre, ósme miejsce w klasyfikacji medalowej - najwyższe spośród wszystkich europejskich reprezentacji.
Czytaj także: Tajner ocenił pracę Małysza. Na to zwrócił uwagę
Rzecz w tym jednak, że o polskich sportowcach na MŚ w Eugene nie mówiło się wyłącznie poprzez pryzmat rywalizacji sportowej, ale też przez afery, które wybuchały od początku mistrzostw.
Przykłady? Adrianna Sułek wprost mówiła, że działacze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki są jedynymi hamulcowymi jej kariery. Z kolei Anna Kiełbasińska nie chciała natomiast wystartować w sztafecie mieszanej po tym, jak wyszło na jaw, że wbrew wcześniejszym ustaleniom z trenerem Aleksandrem Matusińskim, przez zmianę przepisów i niedopatrzenie związku, ma biec zarówno w eliminacjach, jak i finale.
Zobacz również: Wielkie zamieszanie. Co zrobił Norman Parke? Fame MMA wyjaśnia
We wtorek minister sportu i turystyki, Kamil Bortniczuk, przyznał w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że ministerstwo przyjrzy się temu, co dzieje się na linii związek - zawodnicy, aby mediować i rozwiązywać tego typu problemy.
W czwartek natomiast Tomasz Majewski, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, w zupełnie innym tonie odnosił się do afer w reprezentacji Polski.
Afery były, są i będą. Zawsze dochodzi do nieporozumień. Nie brakuje żali w gronie sportowców. W ostatnich dnia rozlało się to w mediach. Patrząc na wynik sportowy, nie było to potrzebne. Tak bywa - powiedział w rozmowie z TVP Sport.
A to jeszcze nie koniec sezonu lekkoatletycznego, co sprawia, że kolejne brudy mogą ujrzeć światło dzienne. W połowie sierpnia w Monachium rozpoczną się lekkoatletyczne mistrzostwa Europy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.