Kiedy Marcin Najman ogłosił współpracę z szefem mafii pruszkowskiej, wydawało się, że w świecie freak fightów widzieliśmy już wszystko. Wszelkie granice przekroczył jednak Antoni Królikowski. Popularny aktor, jako twarz nowej organizacji Royal Division, bez problemu przeskoczył nad ustawioną przez Najmana poprzeczką.
Podczas sobotniej konferencji prasowej ogłoszono pojedynek sobowtórów Zełenskiego i Putina. Wobec trwającej wojny w Ukrainie i odkrywanych zbrodni rosyjskich żołnierzy, na organizatorów wylała się ogromna fala krytyki, nie tylko w Polsce, ale i za granicą.
Osoby odpowiedzialne próbowały oczyścić atmosferę. Tłumaczyły, że wydarzenie ma mieć charytatywny charakter, a zysk zostanie przekazany na pomoc Ukrainie.
"Polska żenada". Uczestniczka Royal Division zabrała głos
Krytyka nie ustawała. Na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty. Głos zabrała w końcu Julita Juchnowicz, jedna z uczestniczek gali. Influencerka miała zmierzyć się z Mileną "Sztosiarą" Jaworską. Opublikowała krótkie oświadczenie na Instagramie. Później jednak jej konto przestało być ogólnodostępne. Jej słowa cytuje "Super Express".
Dla sprostowania. Chciałam tylko powiedzieć, że nikt z zawodników nie wiedział, jaki będzie main event. Dowiedzieliśmy się dosłownie przed konferencją i nikt z nas nie zareagował na to dobrze. Także nie ma co nas atakować teraz - napisała Juchnowicz na Instagramie.
Gala Royal Division miała odbyć się 30 kwietnia w Opolu. Władze miasta kategorycznie sprzeciwiły się jednak organizacji wydarzenia. Ze współpracy z Royal Division wycofał się także sam Antoni Królikowski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.