Turniej w Rzymie nie był w tym roku szczęśliwy. Ogólnie - zarówno dla organizatorów, jak i tenisistów. Opady deszczu storpedowały program imprezy.
Dni, kiedy nie padało, można policzyć na palcach jednej ręki. Ciągłe zmiany godzin, bywały też zmiany kortów, oczekiwanie.
Ostatecznie kilka razy mecze kończyły się po północy. Zawodnicy i zawodniczki zaciskali też zęby i po prostu grali w deszczu, byle dograć spotkanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, nie było to zbyt dobre. Nie dość, że rywalizacja nie była do końca czysta, bo było w niej wiele przypadku, to jeszcze była niebezpieczna.
Przekonała się o tym Iga Świątek. W trakcie jej starcia z Jeleną Rybakiną padał deszcz, przerywając spotkanie na jakiś czas. Po powrocie korty były mokre, a ponieważ było już ciemno, nie było mowy o naturalnym wyschnięciu.
Po jednej z akcji Polka nieco naciągnęła mięsień. Nie dograła meczu do końca i poddała rywalizację kreczem.
Jan Zieliński i Hugo Nys przebrnęli szczęśliwie przez dwa tygodnie. Choć też czasami deszcz stawał im na przeszkodzie, obyło się bez zdrowotnych przygód. Grali znakomicie, dzięki czemu wygrali całą imprezę. W finale okazali się lepsi od duetu Robin Haase / Botic van de Zandechulp 7:5, 6:1.
Podczas dekoracji znów zaczęło padać. Na szczęście Polak i Monakijczyk zdążyli odebrać swoje trofea, a potem musieli już uciekać przed deszczem. Historyczny triumf w imprezie rangi ATP Masters 1000 stał się faktem. To największy sukces w karierze Zielińskiego.
Nie obyło się bez gratulacji! Polakowi złożyła je nawet Iga Świątek, zamieszczając wpis na Twitterze, cytując post z oficjalnego konta rzymskiego turnieju. "Janek, gratulacje!" - napisała. Fani w komentarzach zaczęli dopytywać o zdrowie raszynianki, ta jednak nie udzieliła odpowiedzi.