Mariusz Pudzianowski dostał zaproszenie na Sępólna Krajeńskiego, a to miejscowość położona w połowie drogi między Bydgoszczą i Chojnicami w województwie kujawsko-pomorskim. Były strongman, a obecnie zawodnik KSW był gościem specjalnym wydarzenia, które rozpoczęło się o godzinie 21:30.
Jeden z najpopularniejszych sportowców w Polsce wrócił do domu około godziny 4:30. Impreza nie była dla niego wymówką przed wybraniem się na trening. Zresztą Mariusz Pudzianowski i tak nie mógł zasnąć w środku nocy.
Wstawać, wstawać, jest 1 listopada. Urwisy, pochodziłem po mieście i postraszyłem, ale trzeba rozpalać rumaka. No i komu w drogę, temu czas. Samo się nic nie zrobi. Trzeba troszeczkę przepedałować przez 45 minut. Nie ma co narzekać - mówił Mariusz Pudzianowski w krótkim nagraniu pokazanym w stories na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do trzech kwadransów na rowerze, Mariusz Pudzianowski postanowił jeszcze dołożyć ćwiczenia stacjonarne, więc trening zaplanował na około godzinę. 1 listopada siłacz nie położył się spać przed godziną 6:30.
Zrobię jeszcze trochę brzuszków i porozciągam się, zanim pójdę spać. Wiadomo, byłem w Sępólnie. Wróciłem z godzinę temu, pokręciłem się, ale nie mogłem zasnąć. Dlatego trzeba się pozytywnie zmęczyć. Miłego dnia - dodał Mariusz Pudzianowski.
Przez pewien czas specjalista od mieszanych sztuk walki nie mógł trenować z powodu kontuzji. Dlatego o powrocie do regularnych zajęć opowiadał z entuzjazmem. Poprzednia walka Mariusza Pudzianowskiego była na początku czerwca, a były strongmen poniósł porażkę z Arturem Szpilką.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.